bacznym okiem

Permanentna rewolucja?

Na początku roku szkolnego wpadły mi przypadkowo w ręce dwa artykuły – jeden z „Życia Warszawy”, drugi z „Polityki” – i do dziś nie mogę się otrząsnąć..

„Chcą zlikwidować Kartę Nauczyciela” – głosi tytuł tekstu ściągniętego z witryny „Życia Warszawy”. Dlaczego? Bo jest „zbiorem przywilejów, z którego korzysta około 600 tys. osób”. „Bo nikogo nie można usunąć ze szkoły za kiepskie nauczanie”. Kto chce tej likwidacji? PO i PiS. „Dobrym pedagogom Karta Nauczyciela nie jest potrzebna” – mówi Elżbieta Łukacijewska z PO. I dodaje: „Próby zmian są wrogo odbierane przez to środowisko, ale nie obawiamy się z tym zmierzyć”.  „Kartę Nauczyciela zastąpimy ustawą o edukacji narodowej, która uzdrowi polską oświatę” – zapowiada śmiało Kazimierz Marcinkiewicz z PiS. Według niego „trzeba zmienić zbiurokratyzowany system awansu zawodowego nauczycieli i wprowadzić wiarygodne egzaminy potwierdzające kompetencje i kwalifikacje pedagogów”. PiS chce też „zwiększyć minimalny wymiar pracy nauczycieli” i „optuje za wprowadzeniem dodatków motywacyjnych”!!

„Polityka” z 28 sierpnia w dużym artykule chwali wójta gminy Stoszowice za próbę obejścia Karty Nauczyciela poprzez przekazanie wszystkich gminnych szkół i przedszkoli założonej przez gminę fundacji. Autor artykułu Wojciech Markiewicz zdradza wyjątkowo dużą (nie)wiedzę o polskim systemie edukacyjnym. Według niego polska szkoła „jest odtwórcza, nie uczy samodzielnego myślenia, jest konserwatywna, schematyczna nudna, oderwana od rzeczywistości, obowiązuje w niej wojskowy dryl, nie uczy, jak aktywnie uczestniczyć w życiu społecznym”.

Z artykułu wynika niezbicie, że nie było w Polsce żadnej reformy oświaty. Dopiero teraz samotny młody wójt postanowił wreszcie gminną oświatę zreformować, ale – nie wiadomo czemu – urzędnicy kuratorium i ministerstwa rzucają mu kłody pod nogi.

To jakiś koszmar, ale nie senny. Niestety. Dodajmy jeszcze, że LPR także zapowiada w swoim programie „reformę oświaty”. Jak to jest? Wielką reformę edukacji narodowej wprowadziła w Polsce w pamiętnym 2000 roku rządząca wtedy prawica. Lewica trochę ją popsuła, trochę poprawiła, ale zaakceptowała jej podstawowy kształt. A teraz wszystkie partie prawicowe uważają, że oświatę dopiero trzeba zreformować?! Zadziwia nonszalancja i niewiedza autorów tych pomysłów. Posłanka Łukacijewska najwyraźniej nie wie, że Karta wymusza zwolnienie z pracy każdego nauczyciela, który otrzymał negatywną ocenę pracy (Art. 23). Poseł Marcinkiewicz nie zauważył, że w Karcie od wielu już lat jest dodatek motywacyjny! Artykuł 30, panie pośle! Redaktor Markiewicz w ogóle nie zauważył reformy polskiej oświaty. I nikt jakoś nie chce zauważyć, że chodzi nie o przywileje, a o specyfikę pracy. Że długie wakacje mają uczniowie, a nauczyciele tylko w ślad za nimi. Że niemożliwe jest prowadzenie 42 lekcji w tygodniu, więc konieczne są  specyficzne uregulowania dla nauczycieli jak w wielu innych zawodach.

A polska oświata nade wszystko potrzebuje spokoju i stabilizacji. Po bardzo ciężkich latach reform, ciągłych zmian, chaosu i niejasności wreszcie przyszedł czas na spokojną rzetelną pracę. To znaczy tak mi się – naiwnemu – wydawało. Politycy prawicy chcą robić w oświacie permanentną rewolucję. Politycy może ją przetrzymają. Oświata chyba nie.

Więc nie czekajmy, aż ONI zaczną naprawdę mieszać i wywracać. Nauczmy ich paru elementarnych rzeczy, żeby nie wygadywali głupot.

Pytajmy ICH przy każdej okazji, pytajmy stanowczo i wyraźnie, co chcą zrobić z polską oświatą, dlaczego i po co? Póki nie jest za późno.

Ludwik Lehman