SZARA STREFA

            Minęły wakacje i opadły emocje, które zawsze towarzyszą nauczycielom wystawiającym oceny roczne. Bez względu  na poziom szkoły pojawia się problem wywierania nacisku na oceniających osiągnięcia uczniów. Oczywiście, nie jest to zjawisko szerokie , ale powszechne.

                Kto wymusza i terroryzuje nauczycieli? Przede wszystkim dyrektorzy myślący ciągle  przedpotopowymi kategoriami, że ocena jest miernikiem poziomu placówki. Im więcej ocen niedostatecznych, tym , wg nich , gorsza jest szkoła. Na radach pedagogicznych bombardują danymi statystycznymi i straszą bliżej nieokreślonymi konsekwencjami  tych, którzy ośmielili się postawić najwięcej jedynek  Jednak do tak otwartych ataków na forum nie dochodzi często albowiem zawsze w gronie znajdzie się jeden sprawiedliwy broniący słabszych. Najbardziej upokarzające są rozmowy w zaciszu gabinetu dyrektora. Nauczyciela zmusza się do zmiany oceny , stosując najróżniejsze metody perswazji. Wysłuchuje się wtedy takich mniej więcej słów:

  •  koleżanko, taki grzeczny chłopiec, trzeba mu dać szansę ( 300 godzin wagarów i sprawa w
    sądzie),

  • to jak pani uczy , skoro w tej klasie postawiła tyle jedynek ( średnia ocen ze wszystkich
    przedmiotów w klasie 2,34),

  • mój Boże, znowu przez panią nie zda i kolejny rok dla niego stracony ( trzy lata w tej samej
    klasie ),

  • musi pani tak dokładnie liczyć te opuszczone dni, żeby nie klasyfikować ( był obecny na
    lekcji aż trzy razy w tym semestrze ),

  • to pani wina, że nic teraz nie umie, co pani robiła w ciągu tych trzech lat, nie wiedziała pani
    wcześniej o jego problemach, teraz nie chce pani dopuścić go do matury ( przepychany z
    roku na rok na usilną prośbę dyrekcji),

  • taki trudny test dla tak słabego ucznia, pani chyba nie wie nic na temat dydaktyki i jakim cudem pani ukończyła studia (w teście poprawkowym zadania poniżej minimum programowego),

  • jest pani za młoda, żeby to zrozumieć ( zwykła niechęć ucznia do nauki ),

  • proszę postawić tę dwójkę i będziemy mieli go z głowy ( zagrożony z dziesięciu przedmiotów ),

  • jest pani jedyną tak ostrą w szkole, proszę zastanowić się nad zmianą zawodu ( uczniowie są laureatami ogólnopolskich olimpiad ),

  • trzeba było ucznia zachęcić do nauki z pani przedmiotu, pani tego po prostu nie umie (uczeń notorycznie nieprzygotowany do lekcji),

  • proszę  mieć wzgląd na jego matkę, to taka zagubiona osoba ( najbardziej roszczeniowy rodzic w klasie)

Wymuszanie na nauczycielu zmiany ocen nie dotyczy tylko tego najniższego poziomu, ale także tego wyższego. Takie działania są jednak mniej stresujące, najczęściej bowiem wahania w ocenie nie decydują o tym, czy uczeń przejdzie do następnej klasy, czy nie. Nie jest aż tak moralnie poniżająca decyzja, jeżeli dotyczy ocen wysokich. Najczęściej stawia się je na zasadzie premii z zaznaczeniem, że to dla zachęty.

        Byłoby nieźle, gdyby takie „dyskusje” przebiegały w miarę normalnej atmosferze. Niestety, bardzo często odbywają się one na zasadzie układu pan - poddany. Dochodzi do zastraszania, grożenia i ogólnego „umilania” życia nauczycielowi, który nie chce się poddać perswazji przełożonego. Te, kto przeszedł tę drogę przez mękę , przed każdym końcem roku będzie przeżywał nieopisany koszmar. Sumienie nie pozwala mu na zaniżanie poziomu klasy poprzez zawyżanie ocen, ale perspektywa kolejnych ataków dyrektora na tyle jest mu niemiła, że w końcu ulegnie i dłużej nie będzie już walczył.

                Jak ogromna jest szara strefa niewiarygodnych, wymuszonych ocen, tego jeszcze nie wiemy. Można się jednak domyślać, że większa, niż przypuszczamy. Dopóki dyrektorzy nie zmienią swojego sposobu myślenia i nie przestaną podważać autorytetu nauczycieli, to ze strefy , delikatnie nazywanej szarą, zrobi się czarna dziura i, tak jak w kosmosie, nigdy z niej nie wyjdziemy.

Zuzanna